W końcu napisałam opowiadanie o Roszpunce! Wybaczcie, że tyle to trwało, ale trochę brakowało mi weny. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Już nie przedłużając, pozostawiam was samych z lekturą.
~~*~~
Budzik zadzwonił o godzinie czwartej rano, normalni ludzie oczywiście nie wstawali tak wcześnie, ale Roszpunka nie była normalna. Poderwała się natychmiast z łóżka, na którym leżało pełno pluszaków przedstawiających postacie z różnych anime, przeszła przez swój cudowny, kolorowy pokój i usiadła na poduszce przed telewizorem włączając konsole. Prawie zawsze wstawała dużo wcześniej, by przed wyjściem do szkoły zagrać jeszcze w Dragon Age'a lub Skyrim. Grała tak trzy godziny, po czym niechętnie wyłączyła konsole musząc się przygotować. Założyła na siebie żółtą koszulkę z przeuroczym kociakiem, krótkie spodenki z szelkami i nadkolanówki w tęczowe paski. W łazience wykonała wszystkie ważne czynności higieniczne, swoją burzę włosów (w tym opowiadaniu ma blond włosy, jednak sięgają one zaledwie do pasa) spięła w jeden wysoki kucyk i zeszła do kuchni, gdzie czekało już na nią pyszne śniadanie. Zjadła, pożegnała się z rodzicami i wyszła z domu trochę spóźniona, na szczęście w ostatnim momencie dobiegła na autobus. Usiadła jak zwykle z samego tyłu, wyciągnęła tablet i zaczęła oglądać najnowszy odcinek swojej ulubionej kreskówki. W ten sposób przejazd mijał szybko i przyjemnie.
Do szkoły dotarła tuż przed dzwonkiem, szybko zabrała kilka książek z szafki i pobiegła na biologię. W ławce czekała na nią jej najlepsza przyjaciółka – Merida.
-Zgadnij co! - krzyknęła radośnie rudowłosa, gdy tylko zobaczyła blondynkę.
-No co?
-Kroimy dziś żaby!
Dla Roszpunki nie była to jednak szczęśliwa wiadomość, na początku pomyślała, że to żart. Niestety. Po chwili do klasy wszedł Profesor Jafar i tak zaczęły się dwie godziny mordęgi, podczas których Roszpunka cały czas chowała się za plecami rudzielca, by nie patrzeć wprost na jelita płaza. Później było już z górki, WOK i geografia minęły szybciutko na rozmowie i grze w karty, gdyż jak zwykle Profesor Oaken nie przyszedł na swoją lekcję. Nadeszła przerwa obiadowa, dziewczyny usiadły przy swoim stoliku w bufecie i jak zwykle zaczęły plotki.
-Jak było wczoraj na koniach? - zapytała blondynka wyciągając z torby tablet, aby sprawdzić wszystkie nowinki o grach i anime.
-Beznadziejnie, rozpadało się i tylko sprzątałam w stajni, ale pan MacGuffin powiedział, że przez wakacje mógłby mnie zatrudnić. Tylko pomyśl, dostawałabym za to pieniądze! - ucieszyła się i zaczęła jeść jabłko.
-Fajnie, ja jak na razie nie chcę pracować. Myślałam jednak, czy by nie zacząć nagrywać Gameplay'e, gdyby stały się wystarczająco popularne w internecie, to też dostawałabym za to pieniądze... - mówiła patrząc cały czas na wyświetlacz tabletu - Oh! Podobno już w ten piątek pojawi się pierwszy odcinek Morgane. Pamiętasz? To ta nowa kreskówka o której ci... Ej! Słuchasz mnie w ogóle? - zdenerwowała się, gdy zauważyła, że Merida gapi się na drugi koniec bufetu.
-Popatrz, to ten nowy chłopak o którym mówił Profesor Jafar, pewnie przyszedł złożyć ostatnie papiery i zrobił się głodny. Przywitamy się? - Roszpunka właściwie nie miała wyboru, bo rudowłosa już ciągnęła za sobą do tego nowego. Był naprawdę przystojny i wyglądał na trochę starszego od nich, choć miał zacząć chodzić do ich klasy. Blondynka należała do tych z reguły nieśmiałych i nie lubiła rozmawiać z chłopakami, dlatego rozmowę musiała zacząć Merida:
-Hej! To ty jesteś Szczerbiec? Podobno będziemy razem w klasie – dosiadła się szybko do jego stolika. Rozmawiali razem do końca przerwy, chłopak okazał się naprawdę miły i też lubił gry, tak jak Roszpunka. Niestety dziś jeszcze nie szedł na lekcje, więc po dzwonku musieli się pożegnać.
-Wpadłaś mu w oko – powiedziała Merida, gdy dziewczyny siedziały już na angielskim.
-Co? Ja? Bzdury... To ty cały czas mówiłaś – Roszpunka schowała nos w książce, chcąc jak najszybciej urwać ten temat.
-Tak, a on cały czas się na ciebie gapił...
Ostatnie lekcje zleciały bardzo szybko. Kiedy blondynka jechała autobusem do domu nawet nie mogła skupić się na oglądaniu kreskówki, gdyż cały czas myślała o Julku. Niemożliwe, żeby spodobała się jakiemuś chłopakowi, chłopcy nie lubią dziewczyn, które grają... Bzdura.
~~*~~
I jak? Jest ok?
Chcieli byście dalszą część, czy wolelibyście opowiadania o kimś innym?
~~*~~
Budzik zadzwonił o godzinie czwartej rano, normalni ludzie oczywiście nie wstawali tak wcześnie, ale Roszpunka nie była normalna. Poderwała się natychmiast z łóżka, na którym leżało pełno pluszaków przedstawiających postacie z różnych anime, przeszła przez swój cudowny, kolorowy pokój i usiadła na poduszce przed telewizorem włączając konsole. Prawie zawsze wstawała dużo wcześniej, by przed wyjściem do szkoły zagrać jeszcze w Dragon Age'a lub Skyrim. Grała tak trzy godziny, po czym niechętnie wyłączyła konsole musząc się przygotować. Założyła na siebie żółtą koszulkę z przeuroczym kociakiem, krótkie spodenki z szelkami i nadkolanówki w tęczowe paski. W łazience wykonała wszystkie ważne czynności higieniczne, swoją burzę włosów (w tym opowiadaniu ma blond włosy, jednak sięgają one zaledwie do pasa) spięła w jeden wysoki kucyk i zeszła do kuchni, gdzie czekało już na nią pyszne śniadanie. Zjadła, pożegnała się z rodzicami i wyszła z domu trochę spóźniona, na szczęście w ostatnim momencie dobiegła na autobus. Usiadła jak zwykle z samego tyłu, wyciągnęła tablet i zaczęła oglądać najnowszy odcinek swojej ulubionej kreskówki. W ten sposób przejazd mijał szybko i przyjemnie.
Do szkoły dotarła tuż przed dzwonkiem, szybko zabrała kilka książek z szafki i pobiegła na biologię. W ławce czekała na nią jej najlepsza przyjaciółka – Merida.
-Zgadnij co! - krzyknęła radośnie rudowłosa, gdy tylko zobaczyła blondynkę.
-No co?
-Kroimy dziś żaby!
Dla Roszpunki nie była to jednak szczęśliwa wiadomość, na początku pomyślała, że to żart. Niestety. Po chwili do klasy wszedł Profesor Jafar i tak zaczęły się dwie godziny mordęgi, podczas których Roszpunka cały czas chowała się za plecami rudzielca, by nie patrzeć wprost na jelita płaza. Później było już z górki, WOK i geografia minęły szybciutko na rozmowie i grze w karty, gdyż jak zwykle Profesor Oaken nie przyszedł na swoją lekcję. Nadeszła przerwa obiadowa, dziewczyny usiadły przy swoim stoliku w bufecie i jak zwykle zaczęły plotki.
-Jak było wczoraj na koniach? - zapytała blondynka wyciągając z torby tablet, aby sprawdzić wszystkie nowinki o grach i anime.
-Beznadziejnie, rozpadało się i tylko sprzątałam w stajni, ale pan MacGuffin powiedział, że przez wakacje mógłby mnie zatrudnić. Tylko pomyśl, dostawałabym za to pieniądze! - ucieszyła się i zaczęła jeść jabłko.
-Fajnie, ja jak na razie nie chcę pracować. Myślałam jednak, czy by nie zacząć nagrywać Gameplay'e, gdyby stały się wystarczająco popularne w internecie, to też dostawałabym za to pieniądze... - mówiła patrząc cały czas na wyświetlacz tabletu - Oh! Podobno już w ten piątek pojawi się pierwszy odcinek Morgane. Pamiętasz? To ta nowa kreskówka o której ci... Ej! Słuchasz mnie w ogóle? - zdenerwowała się, gdy zauważyła, że Merida gapi się na drugi koniec bufetu.
-Popatrz, to ten nowy chłopak o którym mówił Profesor Jafar, pewnie przyszedł złożyć ostatnie papiery i zrobił się głodny. Przywitamy się? - Roszpunka właściwie nie miała wyboru, bo rudowłosa już ciągnęła za sobą do tego nowego. Był naprawdę przystojny i wyglądał na trochę starszego od nich, choć miał zacząć chodzić do ich klasy. Blondynka należała do tych z reguły nieśmiałych i nie lubiła rozmawiać z chłopakami, dlatego rozmowę musiała zacząć Merida:
-Hej! To ty jesteś Szczerbiec? Podobno będziemy razem w klasie – dosiadła się szybko do jego stolika. Rozmawiali razem do końca przerwy, chłopak okazał się naprawdę miły i też lubił gry, tak jak Roszpunka. Niestety dziś jeszcze nie szedł na lekcje, więc po dzwonku musieli się pożegnać.
-Wpadłaś mu w oko – powiedziała Merida, gdy dziewczyny siedziały już na angielskim.
-Co? Ja? Bzdury... To ty cały czas mówiłaś – Roszpunka schowała nos w książce, chcąc jak najszybciej urwać ten temat.
-Tak, a on cały czas się na ciebie gapił...
Ostatnie lekcje zleciały bardzo szybko. Kiedy blondynka jechała autobusem do domu nawet nie mogła skupić się na oglądaniu kreskówki, gdyż cały czas myślała o Julku. Niemożliwe, żeby spodobała się jakiemuś chłopakowi, chłopcy nie lubią dziewczyn, które grają... Bzdura.
~~*~~
I jak? Jest ok?
Chcieli byście dalszą część, czy wolelibyście opowiadania o kimś innym?